reklama
kategoria: Opowiadania
9 styczeń 2024

Państwowa Komunikacja Słowna I

zdjęcie: Państwowa Komunikacja Słowna I / pixabay/2262256
Na zniszczonym przystanku nie czekało na mnie nic poza własnym cieniem odbijającym się na masywnej ścianie przypominającej koniuszki palców doświadczonego palacza; lekko żółtawy mur mienił się licznymi plamkami i pęknięciami. Uroku konstrukcji dodawały uwiecznione po wewnętrznej stronie improwizowane maksymy i obelgi, które mimo swej prostackiej powłoki składały się na potężną historię. Moją - gdyż chcąc, czy też nie, przynależałam do tej społeczności. Społeczności moich rodziców, a nawet i samych dziadków.
REKLAMA
Wszystkich nas łączyły desperackie wyznania gorącej miłości, które bez końca się tam pojawiały i znikały; jestem pewna, że gdyby nie ci „wandale” od pędzli i renowacji ta erotyczna jama wciąż ogrzewałaby zimą uczniaków śpieszących do szkoły - za Wisłę.

To miejsce, choć z pozoru przypominało pospolitą ruderę, emanowało własnym unikatowym charakterem. Doskonale potrafiłam wyobrazić sobie skrępowanych zakochanych, którzy stopniowo, niby przypadkiem, zbliżali się do siebie na tyle, by jedno z nich mogło oprzeć swą rękę na oparciu drugiego. Na wyobraźni jednak zwykle się kończyło.

Poranione ambicje poprowadziły mnie w życiu zupełnie innymi ścieżkami, a przystankowa chuć na zawsze pozostała dla mnie nieodgadnioną zagadką. Czy żałowałam swojego wyboru? Czasem nachodziły mnie dziwne myśli, przez które lądowałam w dołku, lecz nigdy nie brałam ich na poważnie. Zawsze pragnęłam być czymś więcej niż skórzanym workiem na niepohamowane pragnienia i prymitywne odruchy. Chciałam uciec przed krzywdzącymi stereotypami sprowadzającymi człowieka do pozbawionej sensu roli. Oznaczało to dla mnie tylko jedno: chcesz wojny ze światem - będziesz miała wojnę. Błogą ciszę zakłócił buczący w oddali autobus; rozklekotana niebieska konserwa wyłoniła się zza zakrętu i z charakterystyczną dla siebie prędkością pokonała dystans dzielący ją od przystanku. Żaden wysiłek kierowcy nie był jednak w stanie wynagrodzić mi piętnastominutowego spóźnienia.

- Dzień doberek. - Wcisnęłam mężczyźnie w dłoń kilka złotych. - Jak leci?

- Dobry, dobry. A jak ma być? Po staremu, wciąż stoimy... - Zerknęłam w lewo i przyjrzałam się grupce siedzących ludzi. Było ich niewielu. Tylko okoliczne plotkary i kilkoro nastolatków, których znałam z podstawówki.

- Najlepiej to nie wygląda, ale najważniejsze, że się trzymacie. - Uśmiechnęłam się lekko, by podkreślić, że nie wszystko jeszcze stracone.

Starszy pan zaciągnął się tanim papierosem, po czym, puszczając oczko, odrzekł:
- Trzymamy się, ale tylko dzięki stałym pasażerom... - Spojrzał na mnie porozumiewawczo, by chwilę później odprowadzić mnie gestem ręki sygnalizującym, że już na nas pora.

Spoczęłam więc na starej gąbce imitującej fotel i sięgnęłam po telefon. Odczytałam wiadomość od Malwy. Spotkajmy się nad Wisłą, napisała. Poprosiłam ją o pół godziny, licząc na to, że tym razem ten poczciwy staruszek doda gazu do dechy. Jasne, będę na ciebie czekać :*.

Malwina. Po raz pierwszy dostrzegłam ją na rozpoczęciu roku. Stała po przeciwległej stronie auli, przeskakując nerwowo z nogi na nogę, niemal przez nikogo niezauważona. Tylko ja poświęciłam uwagę jej nieokrzesanym falom, które próbowały wyrwać się z objęć białej opaski. Tylko mnie zaparły dech w piersiach lśniące jak bursztyn karabiny na dziewięciocentymetrowych koturnach. Tamtego dnia wiedziałam, że coś nieokreślonego nas połączy, scali ze sobą nasze dwie samodzielne dotąd dusze i nie pomyliłam się - kilka dni po zakończeniu uroczystości brunetka zastała mnie w szkolnej bibliotece i bez żadnych ogródek zaproponowała kawę. Ostry zapach jej perfum bez reszty mnie otumanił. Nie musiałam długo zastanawiać się nad odpowiedzią.

Spotykałyśmy się przez pewien czas, a nasza relacja rozkwitała przeciwnie do słabnącej wokół przyrody. Im więcej w nas było chęci i zapału, tym większy chłód dopadał nas poza licealnymi murami. Zupełnie tak, jakbym wkraczała w podziemia. Mimo tych wszystkich przeciwności trwałyśmy w sobie jednak jak stare, dobre małżeństwo - tylko my i nasz skromny bagaż doświadczeń przeciwko całemu światu.

Autorka: Zuzanna Menard
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Kazimierz Dolny
3.9°C
wschód słońca: 07:11
zachód słońca: 15:30
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kazimierzu