reklama
kategoria: Opowiadania
16 czerwiec 2019

"Niepokój" - część 4 - opowiadanie

zdjęcie:
REKLAMA
Obudził się rano i wiedział wiele o tym, co będzie dalej.
Jego życie składało się z doskonale powtarzalnych elementów, pomiędzy którymi tylko działy się rzeczy ciekawe. Codziennie rano jego nowy towarzysz dostarczał mu pożywienie i świeżą wodę. Nie musiał polować, nie widział też, żeby on kiedykolwiek polował. Po prostu przynosił jedzenie. Całkiem wygodne, choć na wszelki wypadek za każdym razem pokazywał tej dziwnej istocie, że to jest jego jedzenie i nie pozwalał mu się zbliżać w czasie kiedy jadł. Uważał to za ważną część procesu wychowywania go. Nie zadawał sobie żadnych specjalnych pytań. Cieszył się na widok jedzenia, stroszył sierść i powarkiwał kiedy tylko zobaczył, że istota patrzy się na niego w czasie jedzenia. Kiedy zjadł wszystko i napił się wody, nie dostrzegając, że z każdym dniem minimalnie rosła jego warstwa tłuszczu o kilka gramów, nauczył się pokazywać swojemu towarzyszowi, że najwyższy czas wyjść za ogrodzenie. Kontakt mieli dość ograniczony i niewiele rozumiał z tego, co ta dziwna istota komunikowała mu swoimi niepodobnym do siebie nawzajem dźwiękami, ale kilka najważniejszych komunikatów udawało mu się przekazać w jej stronę. Jednym z nich było wychodzenie do lasu. Wszystkie te wyjścia miały podobny przebieg. Towarzysz wlókł się niemiłosiernie, idąc prosto, środkiem najszerszych możliwych przejść między roślinami. Całą pracę wykonywał on, wilk, przepatrując okolicę, nasłuchując nieznajomych dźwięków, węsząc wszystkie zapachowe ślady zostawione przez inne zwierzęta, instynktownie oznaczając też wspólny teren, który kontrolowali. Pierwsze kilka kilometrów starał się trzymać niedaleko od niego. Zwykle prędzej czy później, z niezrozumiałych powodów jego kompan zaczynał zwalniać, więc dystans między nimi w naturalny sposób się powiększał. Człowiek, bo nim oczywiście był jego towarzysz, był też śmiesznie bezradny, bo nie tylko nie zapuszczał się w najciekawsze miejsca, ale kiedy tracili się z oczu, kompletnie nie mógł ustalić gdzie znikał wilk.
Po powrocie z lasu obaj zapadali w drzemkę. Wilk przyzwyczaił się, że w tej sytuacji nie może liczyć na czujność swojego towarzysza, i jeśli chce czuć się bezpiecznie, to on musi wziąć na siebie ciężar pilnowania, czy nie zbliża się nikt obcy do ich wielkiego i skomplikowanego legowiska.
Podobny rytuał powtarzał się wieczorem. Przyniesiony nie wiadomo skąd posiłek, świeża woda i strasznie powolna wyprawa do lasu.
To co ciekawe, działo się pomiędzy tymi rytuałami. Nie mógł się nadziwić, jak niekonsekwentny jest ten, w większości i tak niezrozumiały dla niego, człowiek. Z jednej strony - poruszał się wyprostowany i irytująco patrzył się w oczy, jakby chciał podkreślić i przypomnieć, że to on rozdziela posiłki w ich stadzie. Z drugiej - kulił się na każdy, najdelikatniejszy nawet sygnał niezadowolenia, albo szczęknięcie, niezależnie od tego, co miało oznaczać. Puszczał go przodem kiedy przechodzili przez furtkę i pozwalał decydować o tym, że nadeszła pora spaceru. Kiedy zapraszał go do zabawy - zmieniały mu się na krótko rysy twarzy, ale nigdy nie dołączył do żadnych wilczych skoków, a co dopiero - gonitwy. Szybko zresztą dawało się wyczuć wzrost napięcia i niezadowolenie, i to zaraz potem, kiedy wilk na dobre nabierał ochoty na wygłupy. To irracjonalne zachowanie człowieka dość szybko sprawiło, że wilkowi coraz rzadziej przychodziła ochota na zabawy, a to z kolei, wraz z regularnymi, obfitymi i niewymagającym wysiłku posiłkami, dodatkowo przyspieszało niedostrzegalny gołym okiem przyrost warstewki tłuszczu.
Nie mógł się też nadziwić, choć przyglądał się temu bacznie za każdym razem, że jego partner zastyga w ciągu dnia na kilka godzin, zaklinowany pomiędzy jakimiś przedmiotami, w miejscu gdzie normalnie jada swoje posiłki, wydając dziwne pomruki i kompletnie izolując się od świata. Nie tylko nie zwracał uwagi na wilka, ale nie potrafił dostrzec przelatującej jaskółki, zmiany kierunku wiatru, chmur przykrywających słońce, wędrującego cienia po trawniku. Nie potrafił zrozumieć, jak może przeoczyć muchę, która chodziła koło jego ręki, albo zignorować zapach otwierającej się obory sąsiada, który dostarczał tak wiele pokus i obietnic, że trudno się było powstrzymać. Nade wszystko jednak nie potrafił zrozumieć, kiedy człowiek bez żadnego widocznego powodu popadał w zadumę, smutek, całym sobą pokazywał, że jest mu z czymś źle. Udzielał mu się ten niepokój i za każdym razem zwiększał swoją czujność, będąc przekonanym, że to on nie dostrzega zagrożenia, które niepokoi jego człowieka. Ale nigdy ani dźwięk, ani zapach, ani żadne inne wydarzenie następujące w towarzystwie tego ludzkiego niepokoju, nie pozwoliły mu znaleźć jakiegokolwiek wytłumaczenia tych sytuacji.
Jedyne, co wywoływało jego niepokój, to kiedy dziwne zachowania człowieka przytrafiały się w porze nadchodzącego posiłku. Wtedy  do ciekawości dochodziła instynktowna obawa, że cała ta niezrozumiała sytuacja ma jakiś związek z niedostępnością pożywienia. Poza tym jednym wyjątkiem, jedynie ciekawość i zdziwienie towarzyszyły mu w tych obserwacjach.
Może gdyby nie był wilkiem, albo potrafił przeanalizować wcześniejsze zmiany w swoim życiu, wiedziałby, że powinien założyć, że taka regularność i spokój nie mogą trwać wiecznie.

Marcin Balicki
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Kazimierz Dolny
4.5°C
wschód słońca: 07:07
zachód słońca: 15:32
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kazimierzu