reklama

KOCUR. odc. 8. „Ruscy Chippendalesi”

fot. nadesłane
REKLAMA
Równo o ósmej Kret pojawił się u Wyliniałego. Uczesany na mokro i skropiony tanią wodą kolońską usiadł na krzesełku tuż przy drzwiach. W łapach ściskał kurczowo plastikową teczkę i rozglądał się nerwowo.
- No, co tam? Zapytał Kocur. Co masz dla mnie? Co takiego masz ważnego, że chciałeś mnie odciągnąć od tańca na lodzie? He?
- Kocurze, mamy w lesie szpiega i dywersanta. To naprawdę poważna sprawa. Mam swoje podejrzenia, ale pewności nie mam, to znaczy jeszcze nie mam, ale będę miał – powiedział Kret i pociągnął się za ucho jakby odpędzał złe myśli.
- A skąd wiesz? Skąd ty to, kurwa, wiesz! - wykrzyczał z wściekłością Kocur.
-No, pięknie - pomyślał Kret. Staram się, szpicluję, opłacam z własnej kieszeni informatorów, a tu takie chamstwo i złość. Czy zawsze musi się zabijać posłańców za złą nowinę? A potem się dziwią, że tyle afer. To ja mogę powiedzieć w myślach kurwa mać, durny Kocurze, ale tylko w myślach, bo jestem kulturalny, a nie jak ty, na głos, cholerny kiciusiu.
Hamując złość zamknął Kret oczy, wziął głęboki oddech, odchrząknął i przemówił teatralnym szeptem:
- Kocurze, moje leśne wtyczki doniosły mi o tajemniczych nocnych spotkaniach na skraju polany. Jakieś światła, warkot silnika, dziwne cienie, głosy, aż do świtu. A o świcie cisza jak makiem zasiał. Dlatego potrzebna mi twoja pomoc i zgoda na wszystkie możliwe środki, których chciałbym użyć. Z przemocą włącznie - dodał. Chcę mieć broń, ostrą amunicję, pieniądze, no i jakąś zaufaną Wiewiórkę do pomocy - tu spojrzał na Kocura badawczo, bo wiedział, ze coś tam z tą Wiewiórką Wyliniały kręcił na boku. Obawiał się, że może się nie zgodzić...
- Masz zielone światło - odpowiedział Wyliniały, chcesz Wiewiórkę do pomocy - bierz, chcesz pieniądze- bierz, chcesz broń- bierz, chcesz strzelać- bierz, to znaczy strzelaj - poprawił się Kocur. Tylko tę sprawę rozwiąż, tak szybko jak tylko się da. Najlepiej jutro.
Kocur przeczuwał, że dziwne spotkania na polanie i kartka z donosem, że jest RUSKIM SZPIEGIEM, o DUPKU nie wspominając, mogą się ze sobą wiązać.
Cholera - pomyślał, ktoś chce mnie wykończyć, dybie na moje miejsce. Normalnie ktoś chce pozbawić mnie władzy. Ale niedoczekanie! To jeszcze Kocura nie znacie i nie wiecie jaki umie być straszny – wykrzyczał w myślach Wyliniały i mściwie zmrużył oczy.
Ruski szpieg, też coś, kurwa jego mać! - klął pod nosem.
No, owszem znał rosyjski, zdarzało mu się czasem wynająć ruskich chippendalesów, ale żeby zaraz mówić, że ruski szpieg?
Raz się nawet upił z ruskimi, ale tylko dlatego, że wcześniej zjadł coś, co mu zaszkodziło, a nie przez alkohol, potem film mu się urwał, ale to przez kotleta, bo jakiś taki mało smaczny był. Co prawda następnego dnia bolał go tyłek i nie wiedział od czego, no, ale jeśli rzeczywiście był jakiś akt, to na pewno nie był to akt zdrady państwa…co to, to nie.
A teraz takie rzeczy…
- A co jeśli zrobili mi zdjęcia? Takie do szantażu? Czuł jak z nerwów zdrętwiał mu ogon.
- Krecie, masz moje błogosławieństwo, tylko złap te szumowiny i przyprowadź je do mnie. Żadnych przesłuchań, tylko od razu do mnie. Już ja sobie z nimi pogadam.
Podszedł do biurka i na papierze firmowym tuż pod ekslibrisem na którym siedział w pozie filozoficznego zamyślenia, napisał wielkimi literami:
ZGODA NA WSZYSTKO, CZEGO KRET ZAŻĄDA. WYLINIAŁY.
- Masz ten papier i działaj. Pamiętaj Krecie, czas, czas, no!
A teraz już idź, bo jestem zmęcz... - ziewnął i zasnął w pół słowa.
Kret przyglądał się Wyliniałemu, który spał z otwartym pyskiem i chrapał. Wziął z biurka kilka kartek firmowego papieru z wizerunkiem Kocura, na każdej z nich przybił pieczątkę i schował do teczki.
Mogą się przydać – pomyślał zadowolony i po cichu, na palcach skierował się do wyjścia.


Autor: Hanna Kordalska-Rosiek, dziennikarka, scenarzystka
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Kazimierz Dolny
4.4°C
wschód słońca: 07:11
zachód słońca: 15:30
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kazimierzu