reklama

KOCUR 38. Ukryta opcja niemiecka

fot. nadesłane
- Moi drodzy, mamy problem. Do wieczora musimy zgromadzić dziesięć słoików konfitury różanej. To cena za informacje o naszym zaginionym Sierściuchu. Jeżyk przemawiał do zwierząt siedząc w fotelu przewodniczącego w lokalu Leśnej Młodzieżówki. Mysz, na jego osobiste życzenie, zwołała spotkanie w trybie nadzwyczajnym. Okoliczności zaginięcia przewodniczącego wzbudziły powszechny niepokój, no i było jasne, że młodzieżówka bez szefa działać nie może.
REKLAMA
- Ja mam w domu jeden słoik - powiedziała żaba - w sumie nie wiem skąd ta konfitura się u mnie znalazła, bo ja za takimi słodkimi... to raczej nie przepadam. Mogę oddać bez żalu.

- Ktoś jeszcze ma? - Jeżyk nerwowo rozglądał się po sali.

- Ja nie mam - krzyknął Gawron.

- Nie pytałem o to, kto nie ma. Pytałem o to, kto ma – wysyczał ze złością Jeżyk.

- Ja nie mam, ale wiem, gdzie może być - powiedziała Łasica. Słyszałam od kogoś, kto widział na własne ślepia i opowiadał, że chyba ze sto słoików konfitury stoi w kredensie w Tajnej Chatce, to znaczy niby tajnej, bo i tak każdy w lesie wie, co w tej chatce jest - powiedziała i wzruszyła ramionami, żeby pokazać, że trochę się dystansuje do słów tego kogoś.

- Powtarzam, co słyszałam, a jak jest to nie wiem - dodała.

- To cenna informacja, Łasico – pochwalił ją Jeżyk - proponuję, żebyśmy wszyscy razem poszli do chatki, to znaczy do Tajnej Chatki. Sprawdzimy i przekonamy się co i jak.

- Chwila, moment... a właściwie to dlaczego tak się tu rządzisz? - zapytał z pretensją Lisek wychodząc na środek sali...

- Gadasz Jeżu tak, jakbyś był wiceprzewodniczącym. A może najpierw powinniśmy wybrać zastępcę Sierściucha? A może twoje decyzje nie mają prawnego umocowania? A może jesteś jakimś prowokatorem, albo reprezentujesz czyjąś ukrytą opcję, na przykład...ukrytą opcję niemiecką? - zakończył Lisek z zadowoleniem, bo bardzo mu się spodobało określenie, które usłyszał kiedyś w jakiejś audycji radiowej i postanowił, że będzie go używał często, bo brzmiało tajemniczo i jakoś tak złowieszczo. Wiedział, że określenie "ukryta opcja niemiecka" w każdej kłótni dodawało argumentom właściwej mocy.

- O Jezu, opcja niemiecka - rozległ się przerażony wrzask Wrony - niech pokaże dowody, że ktoś chce konfitury za Sierściucha, inaczej rzeczywiście to może być jakiś niemiecki agent, czy jakaś tam opcja - dodała.

Jeż spojrzał na Liska i poczuł, że się zapowietrza ze złości. Już chciał odpowiedzieć na te podłe insynuacje, ale coś go z nerwów zaczęło drapać w gardle i brzydko się rozkaszlał.

Zwierzęta zaskoczone podejrzeniami Liska i poruszone kaszlem Jeżyka, poczuły się zdezorientowane. Rozległ się szmer, a nawet głośne pomrukiwania... a co jeśli Lisek ma rację? A właściwie, to skąd Jeżyk ma takie informacje i na dodatek aż tyle tych słoików konfitury, na co to, po co... wszystko jest strasznie podejrzane i ktoś zapewne za tym stoi. A co, jeśli to jacyś ukryci agenci z niemieckiego lasu? Zgroza.

- Może tak być, że ten nasz Jeżyk coś kręci - wtrącił się ochoczo Wilczek - nagle zwołał zebranie i wciąga nas w jakiś napad na Tajną Chatkę? Bo niby jak to ma wyglądać? Pójdziemy do tajnych służb i zrobimy im rewizję? Tylko dlatego, że Jeżyk tak zdecydował? Na moje oko, to mi wygląda na prowokację i próbę puczu.

- Puczu? A co to jest puczu? - zapytała mała Norka jakoś tak wyjątkowo bez seplenienia.

- Nie puczu, a pucz – poprawił ją Wilczek. Pucz jest wtedy, kiedy ktoś chce przejąć władzę, wdziera się do Tajnej Chatki i chce zrobić rewizję w kredensie, by zabrać cenne rzeczy, na przykład konfitury, no i generalnie się rządzi i rozpycha – tu spojrzał wymownie na Jeżyka, który po ataku kaszlu opadł bez sił w fotelu.

- Poczekajcie! Nie tak ostro, najpierw niech powie skąd pomysł z konfiturami, ma prawo się wytłumaczyć - krzyknął Dzięcioł, bo z powodów osobistych nie lubił atmosfery histerii i samosądu. Tak się zdarzyło, że miał w rodzinie wujka, którego zabił zazdrosny Gawron, bo uznał stukanie w drzewo za spisek i wiarołomstwo. Gawron służył w wojsku i znał alfabet Morse'a, a wujek Dzięcioła dziełem wielkiego przypadku wystukał zdanie: "Gabi kocham cię", no i pech chciał, że Gawronowa miała na imię Gabi, a Gawron stukanie usłyszał i stało się to, co się stało. Poleciały kamienie, oskarżenia i zraniony wujek wyzionął ducha, a Gabi całe późniejsze lata leczyła się na nerwy, aż w końcu umarła na suchoty, ale te suchoty to chyba od czego innego były. No, ale umarła i to było pewne, że nie żyła.

Taka to właśnie była ta rodzinna tragedia Dzięciołów z samosądem i strasznymi skutkami zbiegów okoliczności. Dlatego Dzięcioł był mocno uwrażliwiony na pomówienia, pochopne oskarżenia i chęć zbiorowego wyrządzenia komuś krzywdy. Na to jego zgody być nie mogło.

- Niech się wytłumaczy, mamy czas, słuchamy - powiedział i rozsiadł się wygodnie na krześle, żeby pokazać, że nigdzie mu nie spieszno...
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Kazimierz Dolny
7.6°C
wschód słońca: 07:07
zachód słońca: 15:32
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kazimierzu