reklama

KOCUR 31. W oparach Glizdówki

fot. nadesłane
Wnętrze Tajnej Chatki wyglądało na puste i Kocur z Wiewiórką mogliby pomyśleć, że nikogo nie ma, gdyby nie podejrzane dźwięki wydobywające się z kredensu. Jak chatka długa i szeroka wszędzie rozlegało się rytmiczne chrapanie.
REKLAMA
Bezceremonialnie, swoją włochatą łapą Kocur zasłonił Wiewiórce pyszczek, a ona w lot zrozumiała, że ma być cicho.

-Schodzimy na dół, najpierw piwnica, Borsuk, tylko cicho... - szepnął Kocur Wiewiórce do ucha. Zrobiło się jej nad wyraz miło, bo uszy miała wrażliwe i lubiła takie płomienne chuchanie, szczególnie, że Kocurowi z nerwów podniosła się temperatura i oddech miał gorący, a wąsy, jak zawsze mięciutkie i miłe.

-Nie zrozumiałam, czy mógłbyś powtórzyć? - skłamała po raz kolejny tego dnia i z ochotą nadstawiła drugie uszko.

-Głucha jesteś? Idziemy do piwnicy - szepnął Kocur. Jednak dla pewności złapał Wiewiórkę za łapkę i pociągnął za sobą.

W tajnym pokoju bez okien, na materacu, pijany Borsuk leżał w objęciach równie mocno pijanego Kreta trzymającego w zaciśniętych pazurach puste butelki po Glizdówce.

-No, to już wiemy, kto tak chrapie. Kocur wbiegł po schodach na górę i z rozmachem otworzył drzwiczki kredensu.

Na półce, między kiełbasami, a pasztetem, leżał Sierściuch i chrapał wniebogłosy jak tartaczna piła, a nawet jak dwie piły.

-Pobudka Sierściuchu! - krzyknęła Wiewiórka przykładając mu pyszczek do ucha.

-Nie wrzeszcz - wymamrotał Sierściuch i z wielkim trudem otworzył oczy. To nie ta stacja, proszę o ciszę - bełkotał - o pan Kocur i pani Wiewiórka, jak miło państwa widzieć razem - wydusił z siebie wesołkowato i w tej samej chwili dotarło do niego, że stoi przed nim nie kto inny, a Wyliniały we własnej osobie, ten sam, którego zawsze się bał i, że nie ma żartów, że musi wstać i cholera jasna jak to zrobić, musi wyjść z kredensu i zdać raport, bo inaczej Kocur go zabije, bo tak mu obiecał i nie żartował, a Sierściuch się przestraszył nie na żarty, bo życie było mu miłe i miał wiele ambitnych planów i nie chciał ginąć z łap Wyliniałego, ani żadnych innych, na Boga, chciał żyć i jeszcze ten łeb, który go strasznie boli i chce mu się pić i jakie to straszne, że ta Wiewiórka tak wrzeszczy jak jakaś głupia, i to z samego rana, i Jezu jak mnie suszy...

-Gadaj, czego się dowiedziałeś, co ci Borsuk wyśpiewał - zapytał Wyliniały - masz kody do sejfu?

- Kocurze, nie mam kodów - Sierściuch z trudem wygramolił się z kredensu - ale …dowiedziałem się czegoś naprawdę bardzo ważnego. Pozwolisz, że usiądę, bo coś słaby w łapach jestem. Osunął się na podłogę, oparł plecami o kredens i kontynuował.

-No więc, Borsuk wygadał, że ma jakieś dokumenty i w każdej chwili może cię...

W tym momencie przerwał i zamyślił się. Kalkulował, czy to naprawdę będzie dla niego dobre, gdy dosłownie powtórzy słowa Borsuka...

- Co mnie kurwa może, co mnie może?- zapytał Wyliniały.

- W każdej chwili może cię, Kocurze, za przeproszeniem, ten, no... pizdnąć z lasu, takiego użył brzydkiego słowa, pizdnąć powiedział, bo ma jakieś super cenne dokumenty z Tybetu, czy coś i może, wiesz już co może, no, pizdnąć cię... z lasu.

Kocur z nerwów złapał się za ogon, bo poczuł nieprzyjemne mrowienie.

-A gdzie te dokumenty, gdzie?- syknął ze złością, a może syknął z bólu, bo właśnie rozmasowywał sobie zdrętwiały ogon.

-Podobno są w sejfie w domu Borsuka i powiem ci Kocurze, że jak upijaliśmy go, to znaczy, gdy Kret i ja piliśmy i laliśmy Glizdówkę sprawiedliwie, czyli tyle samo jemu do pyska co sobie, to w pewnym momencie on, to znaczy Borsuk, powiedział do Kreta, że jak uda mu się ciebie... no wiesz... to podzieli się władzą, to znaczy z Kretem się podzieli, a Kretowi tak to się spodobało, że zaczął głupoty gadać, pozwolisz, że zacytuję, bo to nie moje słowa, no więc powiedział, że "Kocur to komunista i złodziej i cały las się z niego śmieje" to znaczy, że to ty jesteś złodziejem i komunistą i, że cały las się z ciebie śmieje, ale ja się z ciebie nie śmieję, no i jeszcze, że chętnie połączy siły z Borsukiem, a potem cały czas mówił do niego ty Borsuczku. W sumie to jakieś głupie jest, ale powtarzam co słyszałem i widziałem, choć widziałem podwójnie, ale słyszałem pojedynczo. Gadał do niego Borsuczku. Serio. A Borsuk do niego mówił Krecie, ale to chyba normalne jest, bo jak inaczej się do Kreta zwracać...

- No to tyle... a mnie łeb boli i nie wiem od czego - jęknął Sierściuch i opadł bez sił.

Zmęczył się gadaniem, a zresztą cały czas był pijany, bo wypił dużo i dlatego oddychał jak pijak, miał wysokoprocentowy wydech alkoholowy, a Wiewiórka, która słuchała go uważnie niechcący się nawdychała i też ją dziwnie zamroczyło, bo głowę miała słabiutką.

- Lubię cię Kocurze – powiedziała nie wiedzieć czemu - a Norka ma strasznie gruby i wiszący tyłek, wiesz o tym?
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Kazimierz Dolny
6.1°C
wschód słońca: 07:07
zachód słońca: 15:32
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kazimierzu