reklama
kategoria: Muzyka
17 czerwiec 2019

Kazik Staszewski: Żywy organizm

zdjęcie: Kazik Staszewski: Żywy organizm / fot. nadesłane
fot. nadesłane
REKLAMA
Wróćmy więc do nowej muzyki. Z tego, co rozumiem, swego rodzaju odgórną ideą było, żeby materiał tworzyć wspólnie, jamując w studiu? Inaczej, niż zazwyczaj? 

Tak! Ja strasznie chciałem, żeby się bardziej od strony kompozytorskiej zaangażowali koledzy z sekcji dętej. Oni mają spojrzenie mniej rockowe na komponowanie – dużo myślenia harmonicznego i melodycznego wychodzącego właśnie z trąb. A nie, że zaczynamy nowy numer od gitarowego riffu. Chociaż w sumie to ja nie lubię tego słowa – riff. Bo sytuuje twórczość w klimatach KNŻ. W każdym razie graliśmy i wszystko nagrywaliśmy, bo miałem taką ideę, żeby nie improwizować w języku norweskim, tylko od razu próbować po polsku, freestyle’ować. I tak też powstawały te piosenki, melodie i wiele tekstów pochodzi z inspiracji muzyką „na gorąco”.

To nowość w przypadku Kultu! 

Tak. Dotychczas bardzo różnie pracowaliśmy, ale żebym teksty tworzył na bieżąco wraz z muzyką, to pierwszy raz się zdarzyło. Chociaż to się trochę okazało ślepą uliczką, bo przywiązałem się do tych melodii i do tych słów i trudno mi teraz je zmienić. A żeby było jasne – ja jeszcze nie jestem gotów z częścią utworów. Na szczęście mam teraz taki okres lepszy, że jestem zadowolony ze wszystkiego, co stworzyłem do tej pory. Nie przychodzi mi to z taką łatwością, jak to miało miejsce drzewiej, ale mam kajecik pełen pomysłów – a to podstawa. Najtrudniejsze jest zawsze wybranie tematu – a czuję, że mam o czym pisać. Teraz na przykład mi fajna rzecz wpadła do głowy. Mówi się o intronizacji Chrystusa na króla Polski. A ja pomyślałem sobie, co by było, gdyby odbył się ponury zamach stanu i nastąpiła jego detronizacja – Chrystus zostałby aresztowany przez jakąś falangę czy oddział wojskowy... Taki mam pomysł, choć oczywiście nie wiadomo, czy go wykorzystam.

Nagrywacie się niemal samodzielnie i jeszcze we własnym studiu. 

No tak. Na producenta został już wybrany Wojtek Jabłoński, który robi to z Kajetanem Aroniem. Wiesz, nakłady, jakich wymagała poprzednia płyta, są moim osobistym zdaniem niewspółmierne do efektu, jaki osiągnęliśmy. Prosto mi się mniej podoba niż Hurra!, którą z pomocą Kajetana produkowałem ja, mimo bardzo już posuniętego ubytku słuchu (dziś Kazik w obu uszach ma aparaty słuchowe – przyp. jor). Brzmienie Hurra! jest dla mnie lepsze, niż Prosto. Poza tym bardzo sobie cenię to, że nie obliguje mnie czas. Dla mnie czas jest ważniejszy od jakości studia. Dziś dobre brzmienie można osiągnąć nawet w domu, a swoboda dysponowania czasem jest lepsza, niż wypasiony sprzęt. To znaczy – dobre studio, za które się płaci, jest oczywiście mobilizujące, ale ta mobilizująca sprawa jest mniej istotna od komfortu braku ram czasowych.

Jak o się stało, że zostaliście właścicielami studia nagrań? 

Właścicielem jest Wojtek, a nie my. Mieliśmy nagrać sekcję rytmiczną w jakimś dobrym studiu, a całą resztę albo w SP Records – ja na przykład byłem bardzo długo przywiązany do pomysłu, żeby tam nagrywać wokale – albo tutaj. Ale w międzyczasie Wojtek wymyślił, że jednak wszystko tu zrobimy, nie będziemy się bawić w wynajmowanie. I wykonał tu z Kajetanem tytaniczną robotę – zrobił normalne studio w miejscu, w którym by mi nie przyszło do głowy, żeby studio robić. Wojtek się bardzo dużo w ciągu ostatnich lat nauczył, obserwując zresztą także pracę Adasia Toczki (producent Prosto – przyp. jor). Nakupował bardzo dużo sprzętu, co nie kupił, to dopożyczył i nagle, ni stąd ni zowąd, okazało się, że jesteśmy w posiadaniu naprawdę porządnego studia. Które nam zostanie – nawet jeśli ta płyta będzie nieudana. Choć na razie, jak słuchałem, to mi się podoba. Śmiałem się trochę teraz, jak słuchaliśmy, że się tak sami pałujemy, tak strasznie tym materiałem jaramy – ale to są bardzo szczere i autentyczne uczu¬cia. To super brzmi na razie.

Wiem, że macie przygotowanych dwadzieścia kilka utworów. Znowu będzie klęska urodzaju – jak na dwóch ostatnich albumach?

No tak – na pewno nie będzie tylu piosenek na płycie. Ja mam ze cztery do wyrzucenia. Ale to nie znaczy, że położę lachę i nie będę nad nimi siedział. Zrobię coś, co Janek Grudziński nazywa „ratowaniem kompozycji”. Chcemy je wszystkie nagrać, ja chcę napisać teksty do wszystkich i wtedy selekcję zrobić. Bo może okazać się, że utwór, do którego nie mie¬liśmy wszyscy miłości, nagle zaiskrzy. Wadą Prosto jest to, że połowa numerów... no próbowaliśmy je grać na żywo, ale to nie jechało. Czyli po tamtym albumie zostało nam cztery czy pięć fajnych i to jest wszystko. Tym razem potrzeba nam będzie więcej samokrytyki i zdecydowania. Bo wiadomo – zawsze to żal wyrzucać piosenki, nad którymi się narobiłeś, a poza tym, jak jesteś na świeżo po nagraniu, to każda się wydaje fajna.

Mam wrażenie, że czasem płyty Kultu bywają trochę za długie. 

Zawsze myślałem, że jak są kompakty i na takim kompakcie jest dużo numerów, to gdy ci się któryś nie podoba, to możesz go przeskoczyć. Ale dziś wiem, że to tak nie działa. Trzeba lu¬dziom dać taki produkt, który będzie dla nich strawny w całości.

Rozmawiał: JORDAN BABULA
Wywiad ukazał się w numerze „Teraz Rocka” z marca 2016 roku. Obecnie w sprzedaży dostępny jest czerwcowy numer pisma, w którym redakcja sporo miejsca poświęciła takim wykonawcom jak: Rammstein, Acid Drinkrs, Bruce Springsteen, Whitesnake czy Elton John. Pismo dostępne jest w kioskach w całej Polsce oraz na stronie TerazMuzyka.pl.
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Kazimierz Dolny
12.6°C
wschód słońca: 06:24
zachód słońca: 16:07
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Kazimierzu